Pamięć o przeszłości oznacza
zaangażowanie w przyszłość
/Jan Paweł II/
W ostatnich latach, co uznaję za pozytywne zjawisko, wzrasta zainteresowanie własnymi korzeniami, a moda na propagowanie sztuki regionu przeżywa prawdziwy rozkwit. Można nawet mówić o komercjalizacji kultury ludowej. I bardzo dobrze! Nierzadko przecież starówki poszczególnych miast, zwłaszcza tych „z duszą”, przyciągają uwagę admiratorów piękna i zwykłych zjadaczy chleba niezwykle estetycznymi, folklorystycznymi, kolorowymi restauracjami, do których aż chce się zajrzeć, bo podświadomość podpowiada nam, że zostaniemy tam ugoszczeni jak u babci. Mimo tych chwalebnych zabiegów i powoli zmieniającego się podejścia do folkloru świadomość większości społeczeństwa na temat szeroko pojętej tożsamości kulturowej jest nadal jednak niewielka. Często zapominając o korzeniach, niefrasobliwie odrzucamy piękno naszych narzeczy czy gwar ludowych.
Kiedyś, jak pisał Stefan Żeromski w książce Snobizm i postęp, rodowód chłopski i posługiwanie się gwarą były powodem do wstydu, a już na pewno zażenowania. Teraz – na szczęście – podejście do paseizmu i języka regionu jest zupełnie inne. Wśród nas żyją przecież nieustraszeni apologeci terytorialnego zróżnicowania mowy ojczystej, niebojący się żmudnej, ale jakże ciekawej pracy nad nią, przeprowadzający tysiące badań, mędrcy tacy jak chociażby profesor Barbara Falińska czy profesor Stanisław Gajda. Nie zawahają się oni użyć swego autorytetu i wiedzy nabytej przez dziesiątki lat pracy naukowej do, że tak to ujmę, implantowania ludziom wagi i znaczenia tradycji poprzez promowanie języka regionu, kolorytu lokalnego czy rustykalności.
Pięcioro małomiasteczkowych miłośników języka, swoistych purystów (sic!), czyli Kinga Glińska, Julia Filipczuk, Dawid Burzyński i Marcel Formejster z klas trzecich oraz Klaudia Karwowska z klasy pierwszej reprezentowało nasze liceum na konferencji Gwary polskie na przełomie XX i XXI wieku w badaniach dialektologicznych i w podstawie programowej. Konferencja, połączona z warsztatami naukowymi, odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim w dniach 11-12 października 2019 roku i miała charakter naukowo-metodyczny. Jako przedstawiciele licealnej młodzieży wybraliśmy się tam wiedząc, że odkrywanie naszych korzeni oraz dokumentowanie przeszłości jest naszym obowiązkiem, aby to, co cenne, nie odeszło w zapomnienie wraz z naturalnym procesem przemijania kolejnych pokoleń. Podczas sesji wyświetliliśmy przygotowaną przez nas prezentację oraz opowiedzieliśmy o naszej szkole, o jej dobrych wynikach maturalnych, o wybitnych Absolwentach, o sukcesach i Jubileuszu 100-lecia Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Grajewie. W czasie trwania konferencji, dzięki merytorycznym, a do tego niezwykle wartościowym wypowiedziom polskich dialektologów, czuliśmy się jak w machinie czasu, która pozwoliła na połączenie przeszłości z teraźniejszością. Zaskoczeniem było dla nas, gdy prof. Falińska powiedziała, jak wielu określeń gwarowych można użyć, opisując z pozoru banalny tłuczek do maku. Makotra, makutra, makitra czy donica to tylko niektóre przykłady werbalnej inkrustacji tegoż. O pięknie dziedzictwa językowego mówiła też dr Elżbieta Piotrowska omawiająca nowe zjawiska we współczesnej polszczyźnie. Tendencje rozwojowe takie, jak: internacjonalizacja, terminologizacja, determinologizacja, unifikacja, wulgaryzacja, uniwerbizacja czy multiwerbizacja uświadomiły nam, że w praktyce posługujemy się nimi (z wyjątkiem oczywiście tej jednej J – niechlubnej), choć nie zawsze umielibyśmy je poddać werbalnej deskrypcji. A tak, właśnie onomastycznej deskrypcji, wszak brałam udział w konferencji językoznawczej, a to przecież zobowiązuje!
Z kolei dr Katarzyna Czarnecka prezentowała zagadnienie, które – przynajmniej na pozór – nam jako grupie z Podlasia wydaje się bardzo bliskie. Szybko jednak okazało się, że gwary wschodniosłowiańskie praktykowane na Białostocczyźnie nie mają wiele wspólnego z językiem, którym my, młodzież z Grajewa, posługujemy się na co dzień. Tak naprawdę mieliśmy problem ze zrozumieniem większości prezentowanych przez dr Czarnecką przykładów i krótkich tekstów, a przecież Podlasie to nasza mała ojczyzna. Tu są nasze korzenie, stąd pochodzimy, więc byliśmy pewni (eh, miał rację ks. Twardowski mówiący o pewności niepewnej), że trudno będzie nas zaskoczyć. W końcu przecież rozumiemy białostoczan, gdy rozmawiamy z nimi w galerii handlowej (tak, tam też bywamy J) czy w dowolnym sklepie w stolicy naszego województwa. Nic bardziej mylnego! Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak bogaty jest nasz region w sensie lingwistycznym i jak wiele jego piękna pozostało jeszcze przed nami do odkrycia.
Oprócz części naukowej, merytorycznej, rozwijającej nas intelektualnie mieliśmy także czas na integrację i spacer po stolicy. Wraz z grupą uczestników „Dialogu pokoleń”, w towarzystwie nietuzinkowego przewodnika, zwiedzaliśmy Zamek Królewski, gdzie zostawiliśmy po sobie, tak mniemam, dobre wrażenia i wspomnienia. ,,Być królową, czyli kobiety na polskim tronie”, bo tak zatytułowane były „zamkowe” warsztaty, trafiły w rozległe historyczne zainteresowania naszych trzecioklasistów – Dawida i Marcela, którzy z wielką swadą i charakterystycznym dla nich gawędziarstwem dyskutowali z panem przewodnikiem. Następnie przeszliśmy do Pałacu Pod Blachą, gdzie mogliśmy wykonać własne dzieła sztuki powiązane tematycznie z warsztatami. Przez ten czas czuliśmy się jak prawdziwi artyści. Natomiast wieczorem wybraliśmy się do tętniącego życiem, nawet o tej porze, Starego Miasta. „Odwiedziliśmy” też prezydenta – przed jego pałacem, trafiliśmy również przed Grób Nieznanego Żołnierza. Przy okazji tego spaceru sporo dowiedzieliśmy się o historii miasta, o mijanych przez nas budynkach, a to wszystko dzięki naszemu drugiemu przewodnikowi – Dawidowi Burzyńskiemu (to jeden z purystów, o których piszę w trzecim akapicie tego felietonu), który okazał się najlepszym przewodnikiem po Warszawie. Może jednak przesadzam… Po Krakowskim Przedmieściu i Starym Mieście – niech tak zostanie.
Te dwa październikowe dni spędzone w Warszawie, z naszego punktu widzenia, składają się na bardzo wartościowy czas. Jesteśmy wdzięczni zarówno Organizatorom (pracownikom Uniwersytetu Warszawskiego), Opiekunowi projektu (dyrektorowi Zespołu Szkół Specjalnych w Grajewie – panu Jarosławowi Konopce), jak i naszemu dyrektorowi – panu Grzegorzowi Curyło za umożliwienie nam udziału w tym wyjątkowym naukowym przedsięwzięciu. Poznanie takich osobistości jak wykładowcy UW, tworzący grupę specjalistów w danej dziedzinie, autorytetów, mających znaczący wpływ na kształtowanie naszego języka, było niecodziennym doświadczeniem. Możliwość wysłuchania Profesorskich referatów naukowych, ale także opowieści językoznawczych w tonie gawędy to coś, czego na pewno długo nie zapomnimy. Nie był to pierwszy udział uczniów naszej szkoły w projekcie, ale pierwszy, że tak to ujmę – „wyjazdowy”. Wcześniej konferencje były organizowane w różnych miejscach, także w gmachu naszego liceum. Bardzo chcielibyśmy jeszcze raz być częścią takiej szczytnej i inspirującej idei. Poczuliśmy się poniekąd badaczami tradycyjnego dziedzictwa kultury materialnej, duchowej i społecznej swojego regionu. A teraz popatrzcie…
Klaudia Karwowska kl. Ig